środa, 20 sierpnia 2014

Zupa ze słońca. Krem dyniowo-soczewicowy.


Na ryneczku sierpień. Pomidory pachną na kilometr a w koszach obok nich zagościła dynia.

Dynia, dynia... Kolejne warzywo z serii pasujących-do-wszystkiego. Pyszna czy to na słodko czy na słono. Najczęściej dodaję ją w postaci puree, które robię w najbardziej popularny w blogosferze sposób: kroję dynię na kawałki, wydrążam pestki, piekę do miękkości w 200 stopniach, oddzielam od skóry i miksuję blenderem. A potem... hulaj dusza! dolewam do ciasta na placki, zup, porannej owsianki, na bazie musu przygotowuję sosy do makaronów. To warzywo daje wielkie pole do popisu. Na wytrawnie bardzo lubi się z tymiankiem i chilli oraz z grzybami (kwintesencja jesiennych smaków), a w słodkiej wersji warto sypnąć trochę korzennych przypraw takich jak cynamon, goździki, imbir czy gałka muszkatołowa. Oprócz walorów smakowych jest prawdziwą skarbnicą wartości odżywczych. Ma dużo beta-karotenu który wspiera wzrok i system immunologiczny oraz zwalcza wolne rodniki, potasu (wspomaga mózg i układ nerwowy, kontroluje pracę nerek i ciśnienie krwi), wapnia - podstawowego budulca kości, fosforu który również jest składnikiem budulcowym i witamin z grupy B. Oprócz tego działa odkwaszająco za co wdzięczne będą nasze ciała, czasami za bardzo bombardowane zakwaszającym mięsem i ziarnami. Im bardziej intensywny jej kolor, tym większa zawartość składników odżywczych więc nie bójcie się sięgać do wściekle pomarańczowe, dorodne okazy.

Dzisiejszy przepis powstał dość przypadkowo. Miałam ochotę na coś ciepłego, otulającego i pożywnego. Będąc na zakupach rzuciła mi się w oczy właśnie dynia, a wczoraj znalazłam w czeluściach zamrażarki jej resztę która czekała na zutylizowanie. I tu jest mały problem: nie umiem powiedzieć ile dokładnie jej było. Nie mam w domu wagi, więc nie mogę podać gramatury. To co wykorzystałam, to były cztery kawałki mniej więcej wielkości dłoni. Nijak nie odmierzałam też po zmiksowaniu, ale na oko była to może jedna szklanka puree. Ale też nie o to w gotowaniu chodzi by kurczowo trzymać się instrukcji. Bądźcie kreatywni dostosowując przepis do swoich potrzeb. Bardzo pasuje tu angielskie określenie feel free ;) Specjalnie gotowałam też bulion, tak by dodać do zupy, ugotować na nim soczewicę a i tak jeszcze zostało trochę do zamrożenia na czarną godzinę. I nie wyrzucajcie warzyw z wywaru, przydadzą się do tej zupy.

         
              Składniki:

  • 4 kawałki (mnie więcej) wielkości dłoni zamrożonej lub świeżej dyni
  • wywar warzywny do odpowiedniej konsystencji
  • 1 ugotowana marchewka (najlepiej z wywaru)
  • 1 ugotowana pietruszka (najlepiej z wywaru)
  • 1/3 szklanki czerwonej soczewicy
  • kawałek imbiru wielkości kciuka
  • szczypta soli i pieprzu
  • szczypta kminku i gałki muszkatołowej
  • 1-2 łyżki oliwy z oliwek
             Przygotowanie:
  1. Dynię włożyć do garnka, podlać małą ilością wody lub wywaru i gotować aż zmięknie. Odstawić na chwilę do przestudzenia i zmiksować na puree.
  2. W tym czasie przepłukać soczewicę i ugotować ją w bulionie (to zajmie jakieś 10 minut).
  3. Do zmiksowanej dyni dorzucić ugotowaną soczewicę, starty imbir, marchewkę, pietruszkę, przyprawy, oliwę i chlust wywaru. Podgotować chwilę razem i zmiksować. W razie potrzeby dolać więcej wywaru. Spróbować i ewentualnie doprawić. Podawać z kromkami razowego chleba lub zrobić z nich grzanki.
Smacznego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...