piątek, 13 lutego 2015

Czas się zatrzymał. Duszniki zdrój.


Moja rodzina jest rozrzucona po całej Polsce. I to jest największe szczęście jakie mnie spotkało.

Czas wolny od szkoły zawsze planuję wykorzystać na naukę, po czym i tak zawsze ląduje ona na ostatnim miejscu. Każda dłuższa przerwa jest pretekstem do wyjazdu, i zamiast przysypiać nad podręcznikami, cieszę się każdą chwilą spędzaną z bliskimi. Rozmawiamy, śmiejemy się, płaczemy, mówimy o szczęściu i strapieniach. Czasami są spięcia okupione łzami, po to by i tak w końcu zmienić się w nocne przesiadywanie na kanapie. Owinięci w koc oglądamy filmy, wyjadamy zapasy z kuchennych szafek. Cieszymy się chwilą. Cieszymy się sobą. 
Byle do następnego razu.

Włocławek już opisałam, teraz czas na Duszniki. To jest miejsce, w którym czas płynie inaczej. Jakby zatrzymał się kilka dekad temu i uwięził swoich mieszkańców lepką aurą beztroskiego życia. Można odnieść wrażenie, że wszyscy się tu znają, jak to w małych miasteczkach często bywa. Tu każdy pretekst jest dobry żeby wyjść na zewnątrz, z przyjemnością chodzi się na spacery wyszukując tematów do zdjęć. Aparat brałam prawie za każdym razem, zwłaszcza że drugi tydzień moich zimowych ferii rozpieszczał wiosennym niemal słońcem i coraz wyższą temperaturą, która zachęcała do zdejmowania czapek. Codziennie chodziłam po zakupy, w niegrzeszącym urodą blaszaku kupowałam roślinne mleko, soczewice, ziarna których bez skutku szukałam w Łodzi, a po prawdziwą wiejską śmietanę szłam przez stary rynek do sklepu obuwniczego. Gotowanie często sprawia mi znacznie większą przyjemność kiedy nie jestem u siebie, więc stałam nad garnkami rozmawiając o smakach, przepisach... Teraz jeszcze mocniej zaprzyjaźniłam się z drożdżami, robiąc placuszki na śniadanie, brioszki, pieczone pączki na tłusty czwartek (które niczym nie różniły się od smażonych, były pyszne! nawet moja sześcioletnia siostra skwitowała że są "jak ze sklepu" :) ). Na obiady smażyłam kurczaka, gotowałam tony kaszy, robiłam potrawki z brokułów i szpinaku. Zjadaliśmy wszystko. Cała moja rodzina to smakosze, bez wyjątku. 

Doładowałam baterie. Całymi dniami miałam snowboard przywiązany do nóg, bawiłam się z rodzeństwem, robiłam zdjęcia, chodziłam, gotowałam i rozmawiałam. Tak chciałabym żyć. Prosto w czynnościach, bogato w duchu. Z mądrymi ludźmi, takimi jakimi już teraz żyję. 

A w głowie wciąż mi gra ta piosenka. Mój kochany bracie, masz osiem lat i już taki dobry gust ;)

















1 komentarz:

  1. Faktycznie Duszniki mają specyficzny klimat. Często wyjeżdżamy tam z rodzina na dłuższe weekendy i jedno jest pewne- zawsze wracamy w pełni wypoczęci:)
    http://www.mojeurlopy.pl/noclegi/duszniki-zdroj

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...