sobota, 15 listopada 2014

Rozpusta o poranku. Jaglanka z wiśniami i czekoladą.


Każdy tydzień ma tą pozytywną cechę że kończy się weekendem. Kiedy człowiek zwlecze się z łóżka (co u mnie i tak następuje nie później niż o 8) w końcu można niespiesznie przygotować śniadanie. W tygodniu zazwyczaj wrzucam bez ładu coraz to kolejne pestki i owoce do garnuszka z owsianką, krążąc między kuchnią a łazienką ze szklanką porannego napoju w ręce. W weekend już na spokojnie przygotuję ten sam napój (bez niego dzień się nie zaczyna, to jest paliwo napędowe każdego ranka) i, wciąż będąc w piżamie, zacznę przygotowywać śniadanie królów.

Sobota i niedziela MUSZĄ zacząć się śniadaniem którego w ciągu tygodnia raczej nie będę miała czasu zrobić. Taka tradycja. Czasem już poprzedniego dnia wieczorem myślę o tym jakim posiłkiem zacznę dzień. Kanapki? przecież mam taki pyszny ser w lodówce. Chwila, a jajka? Na miękko, czy raczej jajecznica? A może jednak na słodko? Mamoooo, zrobimy jutro naleśniory*? Albo lepiej racuchy, jest jeszcze trochę drożdży! Możliwości jest nieskończoność, ale jedno jest pewne. Na pewno będzie smakowicie.

Dzisiaj zjadłam coś, co wywołało błogi uśmiech na mojej twarzy. Jest takie określenie po angielsku, które bardzo tu pasuje: it made my day. Może i przygotowanie nie jest takie czasochłonne, jednak to śniadanie jest na tyle pyszne, że musi zostać weekendowym śniadaniem. Mianowicie chodzi o kokosową jaglankę z wiśniami i czekoladą. Kasza jaglana to istny superfood, ma sporo białka, cały zestaw witamin z grupy B, żelazo, miedź i dość rzadko spotykaną krzemionkę, która bardzo dobrze wpływa na stan skóry, włosów i paznokci. Oprócz tego ma witaminę E, zwaną "witaminą młodości" z tego względu że zwalcza wolne rodniki niszczące komórki skóry. Zawiera też lecytynę, która wspiera pracę mózgu. Ma jeszcze dwie znaczne zalety: jest bezglutenowa, co oznacza że osoby z celiakią bez strachu mogą ją jeść, oraz jako jedyne zboże jest zasadotwórcza. Przy dziesiejszych zwyczajach żywieniowych wielu osób to bardzo ważne, gdyż dieta w której jest dużo mięsa, cukru i rafinowanych produktów zbożowych bardzo zakwasza organizm. Gdy doprowadzi się do sytuacji w której równowaga kwasowo-zasadowa jest zaburzona, ciało odpłaca się zgagą, szarą skórą i brakiem energii. A tego nie chcemy. Także jedzcie jaglankę na potęgę! Jest bardzo uniwersalna i pasuje i do słodkiego i do słonego. Zresztą teraz przeżywa renesans, więc chyba nikomu nie trzeba jej przedstawiać.


Jest przysłowie które ilustruje jak powinny wyglądać nasze posiłki, "śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi". Mądre, prawda? Kiedy do tego doda się powiedzenie że śniadanie ma być królewskie, wychodzi na to że to musi być najlepszy posiłek w ciągu dnia. Uczyńcie z niego prawdziwą ucztę dla zmysłów i ciała! Przygotujcie coś zdrowego i podajcie w najpiękniejszych naczyniach. Tak zaczęty dzień nie może by zły ;)

   Kokosowa kasza jaglana z wiśniami i czekoladą (1 porcja)

             Składniki:
  • 1/4 szklanki kaszy jaglanej
  • trochę więcej niż 1/2 szklanki wody lub dowolnego mleka
  • szczypta soli
  • 1 kopiasta łyżka wiórków kokosowych
  • kilka posiekanych orzechów (u mnie po jednym migdale, laskowcu i nerkowcu)
  • kilka jagód goji
  • 1 kopiasta łyżka jogurtu naturalnego (opcjonalnie)
  • wiśnie ze słoiczka
  • 2 kostki gorzkiej czekolady, posiekane
             Przygotowanie:
  1. Kaszę jaglaną wsypać na sitko i przepłukać najpierw zimną, potem gorącą wodą. W garnuszku zagotować wodę lub mleko i dodać kaszę, zamieszać, dodać szczyptę soli i wiórki, ponownie zamieszać i gotować ok, 10 minut aż kasza wchłonie prawie cały płyn. Po tym czasie dorzucić orzechy i jagody goji i włożyć na kilka minut pod koc.
  2. Wyjąć garnuszek spod koca i przemieszać zawartość, w tym momencie można dodać jogurt (bardzo zachęcam, dzięki temu kasza ma 'jogurtową' konsystencję), wymieszać i wyłożyć do miseczki. Na wierzchu ułożyć wiśnie i posypać posiekaną czekoladą. Zjeść z uśmiechem.
Smacznego!

*taki rodzinny slang

sobota, 1 listopada 2014

Jeden dzień w rzeczywistości. Pieczone udka kurczaka.


Świat pędzi na przód. Gdzieś za nami ciągną się wspomnienia z dzieciństwa które z biegiem czasu coraz ciaśniej upychamy w zakamarkach umysłu. Ilość czasu poświęcanego rodzinie maleje na korzyść czasu poświęcanego przyjaciołom, a ten z kolei maleje na rzecz czasu poświęcanego sobie i pracy. Odnoszę wrażenie że ludzie są coraz bardziej samotni. Skupiają się na karierze spędzając w pracy całe dnie, w końcu zostawiają rodzinę po to by wyjechać i pracować gdzie indziej, weekendy z kolei są po to by odespać cały tydzień (o ile w ogóle są wolne). A co z takimi małymi przyjemnościami? Czy nie jest miło spotkać się w domu z dziadkami, rodzicami, ciociami i kuzynostwem? Ja takie chwile uwielbiam.

Połowa mojej rodziny mieszka we Włocławku. Co kilka tygodni jeżdżę tam na weekend lub chociaż niedzielę. Oznacza to kilka rzeczy: zawiozę ubrania których ani ja ani mama już nie nosimy, pogadam z ciocią o tym co ostatnio upolowała w ciuchaczu*, zapytam babcię co robiła kiedy była w moim wieku, drugą ciocię zapytam o niuanse językowe występujące w angielskiej mowie, a z kuzynkami zagram w karty i upieczemy jakieś ciasto. I to co lubię najbardziej: na te dwa dni zostawiam swoją codzienność w Łodzi i odpoczywam od absolutnie wszystkiego. A to jest ważne. Na chwilę zostawić gdzieś wszystkie swoje problemy i pobyć sobą gdzie indziej, z ludźmi których mamy od urodzenia, z takimi którzy cenią nas po prostu za to że jesteśmy, a nie że mamy iPhona 6 a na nim "kejsa" od Korsa czy innego Marca Jacobsa (pozdrowienia dla mojej szkoły).

Taka wizyta oznacza też że w niedzielę babcia upiecze kurczaka, który dzień wcześniej przyjedzie od zaprzyjaźnionej pani która prowadzi eko-gospodarstwo, Ten kurczak jest zawsze tak samo pieczony i tak samo pyszny. Rutyna która się nie nudzi (czyżby kolejna część serii klasyka?), Mięso jest upieczone z jabłkami, gruszkami, suszonymi śliwkami, daktylami i miodem. Do tego koniecznie ugotowane ziemniaki na które kładzie się plasterki masła. I surówka, która właściwie jest jedyną zmienną w tym zestawie. W wakacje najczęściej mizeria, w inne pory roku zazwyczaj coś innego.
Kiedy już zjemy obiad to siedzimy i rozmawiamy, rozmawiamy i rozmawiamy. W międzyczasie na stół wjeżdża dzbanek z herbatą i kawałki ciasta, które razem z dziewczynami piekłyśmy wcześniej. Taki obiad czasem trwa dobre dwie, trzy godziny. Obrazek jak z filmu, tylko że cudownie prawdziwy.


Pomyślcie o tym, czy nie było by miło spotkać się w gronie najbliższych osób? Zatrzymać się na jeden dzień i pod pretekstem obiadu spotkać się z rodziną lub grupką najlepszych przyjaciół żeby porozmawiać, pośmiać się i po prostu pobyć w najlepszym towarzystwie. Wydaje mi się że to jest na prawdę zdrowe. Jak już zaniesiecie wszystko na stół możecie wrzucić na instagrama zdjęcie podpisane #healthy. A najlepiej nic nie wrzucajcie, tylko wyłączcie telefon. To dopiero będzie #healthy.

Zdjęć z Włocławka wprawdzie nie mam, ale dziś mama upiekła kurczaka po swojemu i był nie mniej smaczny. Podpytałam czym doprawiła i to jej przepis publikuję.

   Pieczone udka kurczaka**

             Składniki:

  • Dwa udka kurczaka
  • 1 łyżka sosu ostrygowego
  • 1 łyżeczka czerwonej pasty curry
  • sól, pieprz
  • 1 łyżeczka ziaren czarnej gorczycy
  • 1 płaska łyżeczka mieszanki przypraw curry
             Przygotowanie:
  1. Udka natrzeć wszystkimi przyprawami. Włożyć do naczynia żaroodpornego i piec w 180 stopniach 1 do 1,5 godziny pod przykryciem (lub przykryć folią aluminiową) po czym zdjąć przykrycie i piec kolejne 30-20 minut do zrumienienia skórki.
  2. Podawać z ziemniakami z wody i surówką lub sałatką.
   
Mizeria z ogórka i pomidora**

             Składniki:
  • 1 długi ogórek
  • 2 pomidory malinowe
  • 3 łyżki śmietany 12%
  • 3-4 łyżki kefiru
  • sól, pieprz, ksylitol (do smaku)
Smacznego!

*Ciuchacz, lumpeks, grzebaluch... zwał jak zwał. To taka rodzinna przypadłość, wszyscy uwielbiamy szukać różnych ubraniowych perełek za 2 złote.
**Podane ilości są dość orientacyjne, zazwyczaj akie rzeczy robimy na oko.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...