No dobrze, a w takim razie jakie produkty są takie zmysłowe? Myślę że stereotypy grają tu najlepiej: truskawki w czekoladzie popijane szampanem, rozpływające się fondanty czekoladowe, winogrona jedzone wprost z gałązki, tiramisu... Pomyślcie tylko, żeby zjeść taką truskawkę trzeba złapać za ogonek, zgrabnie wywijając nadgarstkiem obtoczyć ją w płynnej czekoladzie (która notabene sama w sobie jest niezwykle zmysłowa), i zjeść owoc, powoli obracając go językiem żeby rozpuścić czekoladę. Do pełni szczęścia wystarczy wziąć łyka szampana, czując jak bąbelki łaskoczą podniebienie. No i nie zaszkodziłoby spojrzeć ukochanemu prosto w oczy. Wyobraźnia podziała? Dobrze, o to chodziło.
Co do tiramisu działa jeszcze pochodzenie deseru. Włochy. Leniwe ciepłe wieczory, blade domki z kolorowymi okiennicami, stare ulice tętniące życiem i historią, gaiki oliwne, pola winorośli, mężczyźni z ciemnymi lekko kręconymi włosami i kobiety o wielkich hipnotyzujących oczach. Przejdźmy dalej. Jednego ciepłego letniego wieczoru pewna śliczna kobieta spacerowała po jakimś starym, małym miasteczku, stukając obcasami po uliczkach wyłożonych brukiem. Usiadła na moment na ławce by dać chwilkę odpocząć nogom i ponapawać się widokiem kamieniczek, gdy nagle na drugim końcu ławki siada mężczyzna, przystojny, jak to Włoch. Siedzą chwilę bez słowa, po czym spoglądają na siebie i zaczynają rozmawiać. Pół nocy spacerują razem po okolicy, bez przerwy rozmawiając o wszystkim i o niczym, śmieją się, robią sobie nawzajem zdjęcia. Po kilku godzinach siadają w kawiarni, która mimo późnej godziny zapełniona jest ludźmi w każdym wieku. Żeby odzyskać nieco sił, biorą tiramisu. Kobieta zjada je tak, jakby zrobiła to sama Nigella Lawson, oblizując każdą łyżeczkę, mrużąc oczy, a mężczyzna przygląda się jej z uśmiechem, dziękując w duchu że ją spotkał.
Romantycznie, prawda? Resztę dopowiedzcie sobie sami, nie zapominając o atmosferze jak z filmu "Ukryte Pragnienia". Żeby nieco mocniej przenieść się w marzenia, proponuję Wam zrobić tiramisu własnoręcznie. Jest bardzo proste, diabelsko smaczne, i niesamowicie zmysłowe. Miękkie biszkopty upite gorzką kawą, do tego puszysty biały krem z serka mascarpone i ziemisty smak kakao, kontrastujący z pozostałymi warstwami. Zróbcie w pucharkach, włączcie tą piosenkę, usiądźcie na kanapie i podajcie ukochanemu. I nie zapomnijcie cicho mruknąć z zadowolenia, mrużąc przy tym oczy.
Tiramisu
(3-4 pucharki, przepis zaczerpnięty stąd)
Składniki:
- 2 jajka
- 50 g cukru
- 250 g serka mascarpone
- mocna, wystudzona kawa
- 11-12 biszkoptów savoiardi (lub kocich języczków)
- kakao
Przygotowanie:
- Jajka rozbić, oddzielając żółtka od białek.
- Do żółtek dodać cukier i ubijać aż masa stanie się blado żółta i zgęstnieje (ok. 8 minut). Następnie stopniowo dodawać mascarpone, miksując dokładnie po każdej dodanej partii, na koniec masa ma być gładka i beż żadnych grudek.
- Białka ubić na sztywno, delikatnie wmieszać do masy z żółtek, tak by nie zniszczyć piany.
- Przygotować pucharki. Kawę nalać do głębokiego talerza i maczać w niej biszkopty z każdej strony, łącznie ok. 3 sekundy, tak, by ich nie rozmoczyć. Układać jedną warstwą na dnie każdego pucharka. (u mnie to był jeden przełamany na pół biszkopt na każde naczynko). Na to nałożyć warstwę kremu, rozsmarować równomiernie, posypać kakao i nałożyć kolejną warstwę namoczonych biszkoptów, na nich rozsmarować krem i posypać kakao. Układać do końca pucharka, ale ostatnią warstwą musi być krem (u mnie wyszły po dwie warstwy na każde naczynko).
- Przed podaniem schłodzić w lodówce co najmniej 4 godziny.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz